Poprzednia moja praca - wisior Błękitne kociątko - była słodka i dziewczęca, więc w kolejnej musiałam zrobić zwrot o 180 stopni... Nie byłabym sobą ;-)
Ceramiczne kaboszony Artlantydy urzekły mnie swoim pięknem, z kolei te kaboszony, z czarnymi wilczymi czaszkami, także mają "coś" w sobie - mrok, oczywiście. :-) Jestem pewna, że te kolczyki nie zbiorą zbyt wielu słów zachwytu, bo niewiele jest osób gustujących w mrocznej, gotyckiej biżuterii, ale i tak jestem zadowolona z tego eksperymentu twórczego. No i możecie być pewne, że kolejna moja praca będzie uszyta w całkiem odmiennym stylu - ktoś zgadnie, w jakim...? ;-)
I druga para kolczyków:
Cała "wataha" wygląda tak: