Czarno-szary wisiorek z kaboszonem szyło mi się dość łatwo i przyjemnie, aczkolwiek nieco ślamazarnie - mimo przenikliwego sowiego spojrzenia... Sówka okazała się być dość cierpliwa, podobnie jak koleżanka, która wisiorek sobie zamówiła :-) Miał on pasować "do wszystkiego", więc postawiłam na szaro-czarną kolorystykę, okraszoną hematytami, onyksami oraz jasnoszarymi szklanymi perełkami:
Druga zaległa praca to szaro-fioletowe kolczyki z hematytem, które powstawały naprawdę długo, bo od wakacji. A to dlatego, że "zapodziały" mi się gdzieś elementy do drugiego kolczyka... Myślałam już, że przepadły na wieki. Odnalazłam je dopiero po generalnych porządkach w całym moim zbiorze koralikowo-kamykowym. Oczywiście ich tam nie było - bo wpadły mi za meble..... Ale porządek w tej sutaszowej stajni Augiasza się przydał :-) Aha, fatalnie robiło się im zdjęcia! Zresztą, sowiemu wisiorkowi też, to pewnie ich zemsta na mnie... Kolczyki są niewielkie (ok. 5 cm z biglem) i proste, takie do noszenia na co dzień: