Ten naszyjnik powstawał w warunkach odpowiadających jego kolorystyce - podczas największych lipcowych upałów... Jak pewnie wiecie z poprzednich moich "narzekań", ja powyżej 25 st. C. nie tylko nie szyję, ale i prawie nie żyję... Więc praca szła mi wolno, przy akompaniamencie szumu wentylatora i grzechotu kostek lodu w szklance ;-) To, że udało mi się go skończyć w 3 tygodnie niemal zakrawa na cud!
Ale do rzeczy... Naszyjnik, który sobie zaplanowałam, miał odzwierciedlać kolory zachodzącego słońca (dobrze, że nie wschodzącego, bo tego prawie nigdy nie widuję - jestem zdeklarowaną sową!) i mam nadzieję, że mi się to udało. Nie ma dwóch takich samych zachodów, są nieodmiennie zachwycające i pysznią się wspaniałymi barwami, zależnie od pogody, miejsca etc. Do stworzenia swojej sutaszowej interpretacji tego cudnego, codziennego zjawiska, użyłam 5 kolorów sznurka sutasz - od intensywnego żółtego, poprzez łagodny pomarańczowy, zdecydowany oranż, soczystą czerwień aż do burgundu. Jeśli chodzi o minerały, to tym razem niemal w całości jest to masa perłowa, jasnożółte jadeity, czerwone koralowce oraz mnóstwo drobnych koralików, głównie toho.
A oto i on, naszyjnik "Sunset" - mam nadzieję, że Wam się spodoba:
Naszyjnik zgłaszam do Szufladowego wyzwania pt. "Zachód Słońca"
![]() |
http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2015/07/wyzwanie-nr-7-zachod-sonca.html |
* * *
P.S. Przypominam Wam o trwającym do 15 sierpnia candy - zapraszam serdecznie! :-)