Bardzo długo unikałam zmierzenia się ze wstążką shibori, bo przeczuwałam, że to nie jest takie proste, na jakie wygląda. Cóż, miałam rację... Szycie szło mi dość mozolnie i ostateczny efekt nie jest taki, jaki sobie wymarzyłam, ale też nie jest najgorszy z możliwych ;-) Najważniejsze, że prezent się spodobał i jest noszony z radością.
Wygląda bardzo zgrabnie, taka kolorystyka rodem z leśnej głuszy ;) Może i ja się skuszę na jedwab?
OdpowiedzUsuńDziękuję! Skuś się, skuś! Jest też czarne shibori... ;-)
UsuńShibori to straszne ustrojstwo, ale daje niesamowite efekty. Zupełnie nie widać, że to Twoj pierwszy raz :) a kolory cudne 😍
OdpowiedzUsuńDzięki! Kolorki po prostu kocham! I fakt, ustrojstwo jest dość wredne w użyciu, ostrzegano mnie zanim zaczęłam... ;-)
UsuńJak na pierwszy raz wyszło pięknie :) Mam shibori, ale podchodzę do niego jak pies do jeża :) Jakiś czas temu zaczęłam coś kombinować z tym cudnym jedwabiem i... na chęciach się skończyło. Upiąć toto jest trudno, trzeba uważać, żeby nie pozaciągać igłą...
OdpowiedzUsuńJa też przez dwa lata podchodziłam, jak pies do jeża! Pierwsza próba mnie zniechęciła, ale ostatnio miałam mały napad masochizmu i odgrzebałam shibori... Szyje się faktycznie ciężko, ale już wiem, co robiłam źle i następnym razem się poprawię! ;-)
UsuńPrzepiękny wisior! Bardzo podoba mi sie kolorystyka, no i centralna cześć z wstążką. może nie było ci łatwo, ale efekt jest fantastyczny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję za miłe słowa! :-) Kolory i efekt były warte wysiłku!
UsuńZachwycający wisior, a kolory ... ach...
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że Ci się podoba :-)
Usuń