Mimo, że schyłek lata zagląda nam już w oczy i wszędzie dominują nasycone kolory (ani się obejrzymy, gdy płynnie przejdą w jesienną paletę), to u mnie zawitały subtelne pastele, kojarzące się raczej z wiosną, niż gorącym latem. Dlaczego tak się stało? Z dwóch powodów:
1. Jakiś miesiąc temu uszyłam śliczne trójkolorowe, pastelowe kolczyki. Niestety, podczas podklejania przydarzył im się tragiczny w skutkach wypadek... Nie wdając się w smutne szczegóły - nie nadają się za bardzo do noszenia. Używając literackiej przenośni - z przodu dr Jekyll, z tyłu - pan Hyde... ;-)
2. Na blogu Szuflady zagościło akurat wyzwanie Pastelowe! I chyba zdążyłam z nim na ostatnią chwilę...
Uznałam zatem, że trzeba zrehabilitować pastele! I dać kolczykom godnego następcę!
Popełniłam taki oto, nieduży i bardzo wiosenny, naszyjnik "Pastelowy bukiet":
Popełniłam taki oto, nieduży i bardzo wiosenny, naszyjnik "Pastelowy bukiet":