poniedziałek, 31 marca 2014

Czachobrocha

Prezentuję kolejną, trzecią broszkę "Szyciowych Dziewczyn". Przyznaję, że czacha to trochę dziwny i zwariowany motyw, samo tak wyszło, nawet nie wiem, jak... Czasem coś gdzieś zobaczę, a potem nagle - po czasie, niespodziewanie - pomysł sam się pcha, żeby go zrealizować ;-)
Broszka sama w sobie jest zabawna, z przymrużeniem oka.  Celowo wykonałam ją w wesołych, nasyconych kolorach. Trzeba trochę odejść od szarości, w końcu wiosna już za pasem... ;)




Logo naszej broszkowej akcji:



niedziela, 23 marca 2014

Wiosenne filcowanki...

Nie, wcale mnie nie kusiło, żeby zatytułować tego posta jako "włochate jajka"... Filcowe, oczywiście. Dostałam od przyjaciółki całą siatę wełny czesankowej i postanowiłam nie czekać na warsztaty, na które miałam początkowo chęć się wybrać, czyli na kurs filcowania na sucho (styropianowych jajek). Takie wiosenno-wielkanocne ozdoby. Miałam tylko dwie styropianowe formy, więc popsułam obie ;) 
Oto i owe filcowane jajka:

 
 



Największa męczarnia - zrobić i wybrać zdjęcia... Biżuteria ma z reguły tylko dwie strony - front oraz tył, z reguły podszyty, więc fotograficznie nieatrakcyjny. Natomiast te jajka mają wzór dookoła! Darowałam sobie szczegółową dokumentację fotograficzną (bo to moje pierwsze i jestem z nich raczej zadowolona), żeby nikogo nie zanudzać :)

piątek, 21 marca 2014

Zrobiona na szaro...

Broszka, oczywiście (choć w świetle ostatnich wydarzeń u mnie - niekoniecznie...). Połączenie stalowo-szarej organzy i sznurków sutasz w odcieniu marengo (ciemnoszare) wyszło całkiem ciekawie. Zdjęcie nie oddaje dokładnie ładnie mieniącej się organtyny, której refleksy komponują się z użytymi koralikami w podobnej, srebrnej i metalicznej, kolorystyce (na zdjęciach to jest średnio widoczne, strzeliłam mnóstwo fotek, ale z żadnej nie jestem zadowolona... Wybrałam dwie "najmniej złe"). Bardzo lubię szarości, zawsze potrafię znaleźć dla niej jakieś miejsce w moich projektach (kolejne odsłony już wkrótce....), ale tym razem nie szyłam broszki dla siebie, tylko jako prezent dla koleżanki. To fajna osoba i mam nadzieję, że będzie jej się podobać i dobrze nosić :)




Małe Post Scriptum:
Kilka słów wyjaśnienia, dlaczego ostatnio panuje na blogu sezon na broszki...
Otóż w tym roku do prezentów urodzinowych (dla koleżanek z pracy) dołączane są rzeczone brochy. Każda wykonana jest inną techniką. Tworzę je wraz z dwiema koleżankami ("Szyciowe Dziewczyny" to my!), mamy nawet własne logo na metkach:
i hasło przewodnie: "Zapnij się, ale się nie spinaj" :) 
W roku ubiegłym do prezentów dołączane były zakładki do książek, również handmade, różnymi technikami wykonane. Przy czym zamieszczam zdjęcia wyłącznie tych broszek czy zakładek, które wyszły spod mojej ręki/igły. Prace moich kreatywnych szyciowo koleżanek pozostają niestety anonimowe, a szkoda to wielka, bo zdolne z nich bestyjki (się nie obrażą, rzadko tu zaglądają i niczego nie komentują, hehe). Jednak z ostrożności i tak zamieszczam fotografie dopiero po wręczeniu prezentu, żeby sobie solenizantka nie popsuła niespodzianki :)

Pierwsza broszka z tego cyklu wygląda tak:


Gotowa jest już kolejna i czeka sobie spokojnie na publikację. 
Z kolei TUTAJ znajdziecie efekty moich poprzednich zmagań z organtyną i sutaszem...

wtorek, 18 marca 2014

Nie byle broszki z byle czego

Znalazłam w swoim magicznym pudełku kilka ciekawych guzików i kawałek zamka błyskawicznego, i postanowiłam zrobić z nich użytek. "Szybka" wizyta w pasmanterii (tam już panie się cieszą, jak mnie widzą, bo zawsze kupię więcej, niż zamierzałam...) zakończyła się nabyciem kilku kawałków filcu - i można było rozpocząć procesy twórcze :-) W wyników owych urodziły się takie oto trojaczki: 







Każda z nich jest szyta ręcznie, z dodatkowo wzmocnionym klejem zapięciem:

Tak niewiele trzeba, żeby stworzyć coś ładnego, prawda? :)

środa, 12 marca 2014

Sutaszowy kwiat z gór Unaka


Przedstawiam Wam małą, prostą sutaszową broszkę, zamówioną jako prezent urodzinowy. Broszkę w takiej formie już kiedyś popełniłam (TUTAJ), teraz dostałam zamówienie na podobną, ale w innej tonacji kolorystycznej. Jeśli chodzi o kamień, to mój wybór padł na unakit. Niektórzy wierzą w "magiczną" moc minerałów, ja tak średnio. Ale jeśli kogoś to ciekawi, to...:
Jest to kamień półszlachetny, odmiana zielonego jaspisu (jaspis-heliotrop). Zawiera w sobie kilka rodzajów minerałów: zielony epidot, różowo-czerwony feldspar oraz kwarc. Nazwa pochodzi od miejsca jego odkrycia w górach Unaka, w USA. Oprócz Stanów występuje również w południowej Afryce, Brazylii i Chinach.

Podobno wspomaga osiągnięcie równowagi mentalnej, emocjonalnej i duchowej, a także usuwa negatywne energie i pomaga również w spełnieniu marzeń. U swego właściciela wyzwala wewnętrzną moc i pewność siebie. Wycisza problemy z dzieciństwa, które siedzą gdzieś w zakamarkach umysłu i nadal dają o sobie znać. Pozwala iść do przodu i pogodzić przeszłość z przyszłością.






niedziela, 9 marca 2014

Blue Rapsody

Natrafiłam w sieci na ciekawy cykl sutaszowych wyzwań pt. "Szyję z Eva Sutasz". Wprawdzie nie załapałam się na konkurs, ale poczułam się zainspirowana. Tym razem do uszycia były kolczyki - wzór dość prosty i uniwersalny. Po drobnych modyfikacjach pasuje do każdego kształtu twarzy, a to też ważne. Ja oczywiście przerobiłam je po swojemu... ;-) Natomiast kolorystyka i wybór materiałów to już zasługa innego konkursu, do którego zgłaszam kolczyki - motyw bajkowy Rozkręconych Myśli. Nie wiem, jak wam, ale mnie kojarzą się z piękną, błękitną suknią disneyowskiego Kopciuszka. 
A oto sesja zdjęciowa:






Do ich uszycia posłużył mi błękitny rivoli Swarovski, a także całe mnóstwo innych kryształków o różnych kształtach i kolorach, plus koraliki toho 11 (Opaque Jet oraz Capri Blue). Zamocowane zostaly na srebrnych (925) sztyftach, podszyte turkusową sztuczną skórą.

Nie wiem, czy też tak macie, że jak zrobicie zdjęcia, to ciężko jest się zdecydować, które wybrać i zmieścić....? To tak tytułem usprawiedliwienia, dlaczego aż tyle fotek...

I jeszcze dlaczego ostatnio tak mało publikuję... Mam kilka urodzinowych zamówień, które nie mogą ujrzeć światła dziennego przed datą oficjalnego wręczenia ;-) Dlatego sobie czekają, a jak już będzie można, to opublikuję ich wizerunki... Z tego też powodu większość moich prac tzw. nieterminowch czeka... No dobra, nie tylko dlatego. Nie mam też ostatnio weny, męczy mnie pogoda i jakaś taka ciężka aura, tłumiąca wszelką kreatywność. Ale może obudzi i odrodzi się wraz z nadejściem wiosny....? Trzeba przeczekać. Może niektóre rękodzielniczki - podobnie jak niedźwiedzie - zapadają w zimowy sen...?

sobota, 1 marca 2014

Jeszcze się tylko pochwalę...

...że parę dni temu otrzymałam przesyłkę z wygranymi cukieraskami od Sabiny. Kolczyki, zawieszka i bransoletka okazały się tak samo piękne, jak na zdjęciu:

Zapraszam wszystkich do podziwiania Jej bloga: http://ja-sabina.blogspot.com/

Jeszcze raz dziękuję ofiarodawczyni i obiecuję, że na urodziny mojego bloga na pewno przygotuję coś wyjątkowego :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...